Gdyby nawet zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że Olga Tokarczuk w swojej twórczości pokazuje własne krytyczne poglądy wobec egalitarności, popkultury, kultury masowej; gdyby przyjąć, że obrazem takiej postawy miałaby być ukazana w Empuzjonie nalewka Schwärmerei, przenosząca w świat nierealny, zachęcająca do marzeń, rozmów, ale równocześnie odbierająca pewność samodzielnego myślenia, a utożsamiana przez niektórych z ogarniającym nas światem internetu, mediów społecznościowych, celebrytów, powszechnych przekazów o tym, jak należy widzieć świat; gdyby przyjąć, że Noblistka odrywa się od świata ludzi, którym jest trudniej, bo nie mogli korzystać z kapitału kulturowego i dla których właśnie kultura powszechna jest szansą na uczestnictwo społeczne; to pewnie trudno nie zgodzić się z poglądem, że w tym wołaniu o uwzględnianie różnorodności poprzez zapewnienie dostępu wszystkiego dla wszystkich jest właśnie wykluczenie z prawa do indywidualności, oryginalności i właśnie różnorodności, co możemy zauważyć choćby w totalnej krytyce papieża Franciszka, wyrażającego wiarę w Boga, którego zatroskani tym zagubieniem papieża, stworzyli sobie na swój obraz i podobieństwo nie zauważając przy tym, że tego typu rozumienie jest po prostu obrazem totalnego narzucania wiary, co jest przecież przedmiotem protestu i troski o wolność w zakresie poglądów i moralności tychże krytykujących, dla których tego typu niezgodność poglądów nie jest problemem, gdyż przyjmują zapewne, że pod strzechy ma trafiać to, co miłe i przyjemne, a nie to, co prawdziwe i dlatego też nie oburzają ich oderwane od rzeczywistości zarobki czy style życia piłkarzy czy tzw. gwiazd, gdyż oświetlają one właśnie przestrzeń pod strzechami, co jest ilustracją powiedzenia Tischnera z czasów komuny: kawa to jest napój, który pije lud Boży ustami swoich przedstawicieli.