Z jednej strony mówią nam, by razem z człowiekiem niepełnosprawnym ustalać plan jego życia. Bo to ma być włączenie w decydowanie o sobie. Powinniśmy więc siadać razem nad papierami i mówić mu o tym, czego on najczęściej nie rozumie. Samo tworzenie przestrzeni otwartego świata i różnorodnych praktyk – to za mało. Z drugiej strony karcą nas, gdy dostrzegając człowieka zapominamy o tym, co ma o nim stanowić. Czyli o karcie orzeczenia o niepełnosprawności. Nie ma odpowiedniego znaczka, bo ktoś zapomniał – nie ma człowieka mogącego być wśród nas. To gdzie szukać samostanowienia i podmiotowości. W papierach i zapiskach idących za człowiekiem, czy w samym człowieku i jego życiu naprawdę, w realnym świecie? Pisarka, matka autystycznych córek mówi, że system sprawia, iż niepełnosprawne dzieci są przyspawane do rodziców. Nasz praktyka mówi, że często niepełnosprawne dorosłe dzieci są przyspawane do rodziców przez rodziców.