Nie chodzi o Życie Literackie, czyli pismo określające przed laty pożądany sposób twórczości. Życie zdaje się nam pokazywać dzisiaj oczekiwania co do sposobu nie twórczego, lecz schematycznego podporządkowania się wyobrażeniom o naszej pracy z ludźmi. Czasem może nas to dziwić, zaboleć, stawiać pytania o to, czy to nie jest przypadkiem pogarda wobec naszych starań? Tak może być w sytuacjach lekceważenia autentycznej troski o rozwój, zmianę życia, próby pomagania. Bliscy stają się obcy wobec bliskich. Nie chcą samodzielności, zlecając nam bycie pomagierami w utrzymywaniu zależności i bylejkości życia. Tak może być w sytuacjach, gdy oglądamy zdewastowane mieszkania, które mogłyby służyć ludziom. Wydaje się nam, że jesteśmy traktowani jako marzyciele nie z tego świata, zawalidrogi w zaplanowanym spokoju lub też szaleńcy ruszający z motyką na słońce. W literaturze jest opowieść o księciu, który dostrzegając w ludziach dobro, stara się to dobro czynić. A świat nazywa go za to idiotą. Trudno, ale może mimo wszystko- warto?