Jednak wcale nie halloweenowa. Żyły sobie kochane dzieciaki. 30 letnie dziewczynki i podobni im chłopcy. Otrzymały staranną edukację w instytucjach edukacyjno – edukacyjnych, edukacyjno – twórczych, edukacyjno – społecznych. Dowiedziały się, jak zakładać jednakowe mundurki i brać udział w podchodach. Jak się miło uśmiechać i jak skarżyć się na trudności życia. Były grzeczne dla bliskich i wspierane przez nich. Aż pewnego razu pojawił się 20 stopień zasilania i gra się skończyła. Wraz z kochającymi bliskimi stanęły u progu Krainy Szczęśliwości. Jakież było zdziwienie, gdy Otwierający Drzwi powiedział, że nikt tam nie wejdzie. Kochający bliscy mają udać się do Krainy Braku Zmiany, by czuli się tam jak u siebie. A duże dzieci pójdą do Krainy Nieistnienia. Dzieci co prawda zaczęły płakać i wołać bliskich bliskich na pomoc. Ale usłyszały od Otwierającego Drzwi dziwną wiadomość, że to nie ma sensu, bo kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże. Ktoś z bliskich bliskich podpowiedział, że to z Dziadów Mickiewicza. No, przecież wiedza nie była mu obca. Inny bliski rozpoznał usłyszane klaskanie za borem w Krainie Braku Zmiany jako sygnał alfabetu Morse’a. Jakiś Filon wyklaskiwał wiadomość: jest nam tu dobrze, jest nam tu tak dobrze, że dobrze nam tak. Bliscy poprzestali na tym, że jest dobrze. Tak jak w poprzedniej Krainie Jednakowej Myślności. Co prawda ktoś kiedyś napisał na murze przed Myślności jeszcze: Bez, ale natychmiast to zamazano. Wytłumaczono przy tym, że nie chodzi o cenzurę, ale o poprawność przyrodniczą. Czyli nie można promować tylko jednego gatunku roślin. Bez, podobnie jak duże dzieci zniknął w Krainie Nieistnienia.