Przychodzi matka i mówi, że za rok jej syn mógłby przychodzić na warsztaty. Na razie jest w szkole przysposobienia zawodowego. Być może jeszcze mu przedłużą te 3 lata? – w głosie matki pojawia się nadzieja. To nie jest wiara w edukacyjną moc zmiany życia. To jest tęsknota za tym, by się nic nie zmieniało. Szkoła, harcerstwo, wspólnota, turnus, uporządkowany i znany świat. To jest bagaż kulturowego kapitału, z którym przychodzą ludzie. Jeśli nie oczekuje się od nich dorosłości, tylko wypełniania sobą instytucji i zapewniania spokoju rodzicom, to jak oczekiwać zmiany życia?