Poszukiwania uśmiechu na twarzy

Jak można się nie cieszyć, gdy obok mnie, a raczej przy mnie staje się człowiek. Cieszyć się – to może niewłaściwe słowa. Może chodzi raczej o radość, satysfakcję, poczucie  spełnienia? Znowu słowa mogące  zaczepiać swą górnolotnością o sufit sprowadzający na ziemię. No dobrze, postawmy pytanie – jak to się dzieje, że mamy radość z tego, gdy dziecko się przy nas rozwija? Nie chodzi pewnie tylko o zapewnienie wszystkich możliwych  dodatkowych zajęć czy gadżetów. Ważne jest raczej to, czy jesteśmy razem, czy tworząc możliwe światy – jesteśmy w nich, czy też po stworzeniu uciekamy do siebie, bo mamy własne problemy, perspektywy, zajęcia. Mówiąc wprost – czytanie dziecku  bajki, bez wejścia samemu w świat baśni stawia  nas na pozycji wynajętej niani lub elektronicznego urządzenia. Trudności wynikające ze zróżnicowania naszych emocji, umiejętności poznawczych, oczekiwań,  w świecie otwieranym dla osób niepełnosprawnych,  chyba w bardzo prosty sposób prowadzą do wniosku, że najważniejszy jest właśnie świat, realna praktyka. Jeżeli w niej nie jesteśmy, to wszystko będzie nas nudzić i męczyć. Mówiąc wprost – jeżeli nie  lubisz malować ściany, to maluj obrazy albo paznokcie. Znajdź coś w czym możesz być nie obok, ale razem.