Tak się przyjmuje, że wszyscy jesteśmy tacy sami, więc mamy takie same prawa. Nie chodzi o ograniczanie tych praw, ale zobaczenie, że same tylko ideologiczne założenia uniwersalne nie zawsze się sprawdzają. Przykład chłopaka z zespołem Downa, który został wezwany na komisję poborową. Mama mówi, że był to dla niego duży wstrząs. Bo przecież niepełnosprawny. Co ciekawe – mówi mama, a nie dorosły człowiek. Zapewne mama jest przekonana, że ma on pełne prawa do wszystkiego. Praktyka pokazuje, że nie zawsze można patrzeć na te prawa z tej samej perspektywy. Być może są sytuacje, gdy trzeba spojrzeć na rzeczywistość i nie uczyć np. chłopaka prowadzenia auta. Czy to też byłoby ograniczanie praw? Z drugiej strony system prawny także powinien uwzględniać istnienie oczywistych sytuacji, które by nie wywoływały niepotrzebnych problemów. Być może przecież komisja wojskowa działała w dobrej wierze i obawiała się ograniczania praw?