Jest taka opowieść o znanym księdzu z Krakowa, do którego po kazaniu podszedł mężczyzna z wątpliwościami, że przecież św. Tomasz z Akwinu miał inne poglądy, niż te przed chwilą zasłyszane. Ksiądz spojrzał i powiedział: to pan w ogóle nie zna św. Tomasza z Akwinu. I poszedł. Coś w rodzaju ewangelicznej zasady, że nie trzeba rzucać pereł przed wieprze. Spotykamy się z pytaniami stawianymi przez specjalistów od pracy z osobami niepełnosprawnymi: a robicie festyny, jeździcie na imprezy, przygotowujecie do występów? I jest zdziwienie po naszych odpowiedziach, że praca z dorosłymi ludźmi nie ma prowadzić do dostarczania im przyjemności, tylko do w miarę samodzielnego życia. Na tym powinna chyba polegać polityka społeczna – na minimalizowaniu problemów, a nie na ich mnożeniu.
I to by było na tyle, wracając do krakowskiego klimatu.